Ekwidystanta Ekwidystanta
2329
BLOG

Wyborcza - gazeta specjalnej troski

Ekwidystanta Ekwidystanta Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Jest wiele rzeczy, bez których prawdziwa demokracja wprost nie może się obejść. Do jednych z najważniejszych należą wolne i niezależne media. Z kolei niektóre "wolne i niezależne media" wprost nie mogą obejść się bez pieniędzy sektora publicznego. Na przykład Wyborcza żąda od rządu by traktował ją ze specjalną troską, a pożytecznym wciska kit, że wolność i niezależność mediów w Polsce mierzy się wynikiem finansowym Agory.     
 

Demokrację oraz wolność i niezależność mediów, Wyborcza postrzega dokładnie tak, jak wiadome czworonogi ("wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre równiejsze od innych"). W jej mniemaniu, wolne i niezależne media dzielą się na zwykłe i nadzwyczajne. Zwykłe to te, które muszą liczyć się z prawami wolnego rynku i radzić sobie w warunkach wolnorynkowej konkurencji, a te nadzwyczajne liczą na specjalną troskę rządzących, czyli na pieniądze podatników. Wyborcza uroiła sobie, że futrowanie jej przez rząd i spółki skarbu państwa całostronicowymi płatnymi ogłoszeniami, jest spłatą długu za zasługi w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego (hehehe) oraz wyrazem hołdu dla najwyższych dziennikarskich standardów (HEHEHE) i dla misji wyrażanej mottem: "nam nie jest wszystko jedno".


[Tu trzeba zastrzec, że w motcie nie chodzi o szmal. Bo jeśli chodzi o szmal, to wszystko im jedno, jaka władza płaci - demokratyczna, czy faszystowska. Albowiem skoro "toczą boje ze straszną reakcyjną hydrą, to chcą mieć pewność, że na zawsze zdobędą to, co hydrze wydrą”].


Przez 26 lat rządzący spełniali zachcianki Wyborczej, a ona rosła niczym mydlana bańka i prała mózgi swoim wyznawcom, patronując z entuzjazmem każdej politycznej tudzież ideologicznej tandecie. Kiedy władzę przejęło PiS, rządowi Beaty Szydło wystarczył zaledwie rok, żeby przekonanej o własnej nadzwyczajności Wyborczej, zafundować bolesny powrót do rzeczywistości i uświadomić, skąd wyrastają jej nogi. Na oderwaniu od państwowego cyca, Wyborcza straciła w sumie 29,4 mln zł, co przełożyło się na wynik Agory, która ubiegły rok zamknęła ponad 13-milionową stratą. A jeszcze w 2015 miała 15,3 mln zł zysku! Sam nadredaktor Michnik przyznał, że "zmiana władzy straszliwie walnęła Gazetę Wyborczą po kieszeni". 

 

Nie tylko "po kieszeni". Również w mózg (i tak już nieodwracalnie uszkodzony lewackimi odlotami). Pod koniec stycznia Roman Imielski, ówczesny naczelny portalu Wyborcza.pl, skarżył się serwisowi Euractiv.com: "Bojkotuje nas sektor państwowy" i ubolewał, że "Unia Europejska nie ma wielu narzędzi", którymi mogłaby "zmusić polski rząd" do zamieszczania w Wyborczej płatnych ogłoszeń i reklam. Siódmego lutego Seweryn Blumsztajn i Wojciech Maziarski udali się do Pragi, gdzie z innymi frustratami z państw Grupy Wyszehradzkiej, powołali Środkowoeuropejski Komitet "Wolność dla mediów", po czym wypichcili oświadczenie, w którym czytamy m.in.: "Obserwujemy, jak za pomocą narzędzi ekonomicznych i politycznych ograniczana i likwidowana jest niezależność mediów". Pomysł, żeby niezależność mediów uzależnić od pieniędzy rządzących, mógł się urodzić wyłącznie w najbardziej kunsztownych umysłach.


Nie tylko Imielski, Blumsztajn i Maziarski chcieliby zrobić z Wyborczej utrzymankę rządu PiS. Tego samego życzą sobie pożyteczni idioci z pięciu "międzynarodowych organizacji pozarządowych zajmujących się prawami człowieka" oraz Reporterzy bez Granic. Wszystkim wciśnięto kit, że skoro Agora ma stratę, to wolność mediów w Polsce jest zagrożona, bo wolność mediów w Polsce mierzy się wynikiem finansowym Agory.  


Gazeta Wyborcza została poczęta przy okrągłym stole, a więc jest dzieckiem Kiszczaka. W jednym z wywiadów, udzielonym już po śmierci "człowieka honoru", Michnik przyznał, że Kiszczakowi zdarzało się mataczyć, ale "mataczył w dobrej wierze" (czytaj: w interesie własnym i swoich podwładnych). Jak widać "honor" oraz ciągoty do matactwa ma Wyborcza w genach, zaś w mataczeniu we własnym interesie, wprost nie ma sobie równych. 

 

Wolę robić to, co lubię, niż lubić to, co robię.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura