Ekwidystanta Ekwidystanta
3618
BLOG

O mnie, Świnoujściu, wielorybie i Watykanie

Ekwidystanta Ekwidystanta Społeczeństwo Obserwuj notkę 374

Z… Znamy się mało… Więc może ja bym powiedziała parę słów o sobie, najpierw. Urodziłam się przystojna, wysoka, z nienagannie wymodelowaną sylwetką, pełna optymizmu, obdarzona nietuzinkowym poczuciem humoru, świadoma posiadanych zalet oraz poczucia własnej wartości. Aha! I byłam chłopcem. Niestety, zaraz po urodzeniu zamienili mnie w szpitalu...

(po dłuższej chwili)

Przepraszam, czy można? Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy.

W Świnoujściu kampania wyborcza do samorządu terytorialnego powoli nabiera tempa. Pojawiły się już plakaty i bilbordy ze zdjęciami kandydatów. Gdyby nie imiona i nazwiska - większości tych, których znam, w ogóle bym nie rozpoznała. Nie ma co - photoshop działa cuda! Z moich osobistych znajomych, garstka załapała się na miejsca biorące, pozostali zostali wciągnięci na listy wyborcze siłą i robią za spulchniacze. Jestem gotowa się założyć, że świnoujścianie ponownie powierzą władzę w mieście postkomunistom. O kolejne zwycięstwo w wyborach na prezydenta może być również spokojny dotychczasowy prezydent, stary komuch z PZPR, któremu odbija, że jest Jasiem Fasolą. Kiedyś odgrażał się w lokalnej mutacji Gazowni: "Mogę być nazywany Jasiem Fasolą, bo go lubię, to dla mnie żadna ujma. Ale nie pozwolę, żeby Jasia Fasolę, czyli mnie - prezydenta - pomawiano".  

Nie jest dobrze słodzić władzy, a już zwłaszcza słodzić jej (za przeproszeniem) publicznie. Drogie Lemingi, piszące peany na cześć rządzących - to przestroga dla Was! Błagam, ostrożnie z tym słodzeniem!!! Spotkałam wczoraj koleżankę, która za bezkrytyczne włażenie w tyłek prezydentowi Świnoujścia, została nagrodzona przez niego posadą w urzędzie miasta. Koleżanka zawsze, a w każdym razie od czasu, kiedy ją znam, była osobą o apetycznym wyglądzie, mimo że zbudowaną w skali nieco większej, niż normalna. Dzisiaj przypomina wieloryba. Jak płynie chodnikiem, wszyscy rozpierzchają się na boki, albowiem ewentualne zderzenie z nią groziłoby śmiercią lub kalectwem. Gdybym - biorąc pod uwagę kobiece skłonności do tego, by czuć się lepiej, gdy inna kobieta wygląda gorzej - powiedziała: "Lubię ją, bo przytyła", byłoby to z mojej strony niczym nieusprawiedliwione okrucieństwo.  

Na koniec kilka słów o tym, co mnie niepokoi. Otóż Szanowni Wizytujący, martwi mnie to, co może stać się w Watykanie. Kościół powinien być jak latarnia morska - w Świnoujściu mamy najwyższą nad Bałtykiem, jakby co. Nie wolno Mu schlebiać postępactwu.

 

 

To ja bym miała tyle do powiedzenia, chyba że mają Państwo jakieś pytania...?

 

 

Wolę robić to, co lubię, niż lubić to, co robię.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo